literature

Przyjaciele

Deviation Actions

Aerie-the-Avariel's avatar
Published:
567 Views

Literature Text

Przyjaciele

Siedziałam na parkowej ławce. Patrzyłam na Słońce wiszące nisko nad ziemią i czekałam, aż zajdzie. Lubiłam zachody. To jest chyba jedna z niewielu rzeczy, która nigdy się nie zmieni, aż do końca świata.
W parku było całkiem pusto. Ludzie teraz są zbyt zajęci, żeby oglądać zachód Słońca. Dla nich to tylko ciągle powtarzający się proces, rutyna życia i coś zwyczajnego. Ja uważam, że każdy zachód wnosi ze sobą coś innego. W końcu to koniec dnia – powinien nas zmusić do refleksji, do zastanowienia się nad tym, co się zdarzyło. Gdyby wszyscy ludzie tak robili, świat byłby dużo lepszy.
Słońce w końcu zniknęło z horyzontu. Wtedy odwróciłam głowę i zobaczyłam jakiegoś chłopaka siedzącego na drugiej stronie ławki. Nie ukrywałam zdziwienia, bo dopiero go zauważyłam. Nawet nie słyszałam, jak tu szedł.
- Przestraszyłem cię? – spytał chłopak. Miał ładne, jasne włosy z grzywką opadającą na jedno oko. Oko, którego nie zasłaniały włosy, nie miało konkretnego koloru. Wydawało się cały czas zmieniać, barwy falowały po jego tęczówce, od zielonego, po niebieski i szary.
- Tak, nie słyszałam cię. – odpowiedziałam
- Nic dziwnego, skoro z takim skupieniem wpatrywałaś się w zachód słońca. Codziennie tu jesteś? – chłopak odgarnął grzywkę i przez chwilę widziałam jego drugie oko. Te było jasnobrązowe, zupełnie inne od pierwszego.
- Zawsze przychodzę tu oglądać zachód Słońca. A ty? Po co przyszedłeś?
- Ja? Wyrzucono mnie z domu, więc nie miałem co ze sobą zrobić. Dlaczego tu jesteś, zamiast odwiedzić przyjaciół? – spytał nagle
- Ja… Nie mam przyjaciół. – powiedziałam
- Ale… Jak to nie masz? Nie rozumiem. Każdy człowiek powinien mieć chociaż jednego przyjaciela!
- To znaczy… Miałam kiedyś przyjaciela. Ale niestety, już go nie ma. – wyjaśniłam mu smutno
- Przykro mi… Ale… Dlaczego nie znajdziesz sobie nowych przyjaciół? – zapytał
- A po co miałabym ich szukać? Po co ludziom przyjaciele? Przyjaźń nigdy nie będzie trwać wiecznie. Wszystko, co przez nią osiągniemy, zaciera się w dniu śmierci. Nie wiadomo, kiedy umrzemy, nie wiadomo też, kto umrze. Zatem, po co? Po co się trudzić? Przyjaźń to marna iluzja. – powiedziałam. Przejechałam palcem po swoim policzku, który okazał się być mokry. A więc płakałam.
- Jak możesz tak mówić?! – krzyknął chłopak, ująwszy w dłonie moją twarz. Spojrzał mi głęboko w oczy. – To naprawdę smutne, to, co mówisz. Przyjaźń nie jest tylko chwilą! Ona jest wieczna. To, co wspólnie przeżyłaś z przyjacielem, na zawsze pozostanie w twoim sercu, w twojej pamięci. A ty usilnie próbujesz sobie wmówić, że wszystko już się skończyło Ja  wiem, że to nadal trwa w tobie i trwać będzie. – powiedział i pogładził kciukiem mój policzek, który stawał się tylko coraz bardziej mokry.
- Nie chcę znowu czuć się taka samotna, opuszczona! Bez sensu jest się przyjaźnić, jeżeli to ma tak bardzo boleć. Boję się tego. Poza tym… Przyzwyczaiłam się do samotności. – odparłam, czując cały czas ciepłą dłoń chłopaka na swojej twarzy.
- Idź już lepiej do domu, bo robi się zimno. I pomyśl o swoim przyjacielu. Pozwól przywołać wspomnienia. – polecił i zarzucił mi na plecy swoją czarną bluzę, bardzo miłą zresztą w dotyku.
- Po co dajesz mi swoją bluzę? – zapytałam
- Żebyś miała po co wrócić. – powiedział
- W takim razie, do zobaczenia! Dziękuję, że zechciało ci się ze mną porozmawiać.
- Ależ nie ma za co! Do zobaczenia!

Wróciłam do domu i usiadłam na łóżku. Ściągnąwszy bluzę, tuliłam ją ciągle do siebie, jakby to była przytulanka. Pomyślałam o tym, co powiedział mi… Nawet nie znam jego imienia!
Myślałam o swoim przyjacielu. Powoli zaczęłam go sobie przypominać. To, jak wyglądał, jaki miał głos… Szukałam we wspomnieniach każdego, najmniejszego szczegółu. Obraz mojego przyjaciela tworzył się w moim umyśle zadziwiająco szybko. Jego przydługie, brązowe włosy znowu okalały bladą twarz o dużych, jasnobrązowych oczach. Uśmiech jak zawsze towarzyszył roziskrzonym ślepiom Był wysoki, szczupły. Miał na sobie czarny golf w szarą kratę i rurki, także czarne. Wyglądał równie dobrze, jak za życia.
Potem zaczęłam przypominać sobie jego charakter. Jego wrażliwość, dobroć. Pamiętałam każdą łzę, którą uronił w mojej obecności. Obraz był już gotowy. To on – mój dawny przyjaciel.
- To ja! – powiedział duch przyzwany przeze mnie – Nareszcie pozwoliłaś mi cię odwiedzić. Myślałem, że o mnie zapomniałaś.
- Masz rację, przyjacielu. Myślałam, że wszystko się skoczyło. I twierdziłabym tak do dzisiaj, gdyby nie pewien nieznajomy, którego spotkałam tego wieczoru. – odparłam
Duch podał mi swoją przejrzystą dłoń, która okazała się jednak taka sama w dotyku, jak żywa. Pociągnął mnie w stronę drzwi i przyprowadził na nasze ulubione wzgórze, na którym zawsze oglądaliśmy księżyc.
Rozmawialiśmy całą noc o tym, co nas spotkało po naszej rozłące. Było tak samo, jak kiedyś, nic się nie zmieniło.
Razem powitaliśmy nowy dzień. Jeszcze nigdy nie przypatrywałam się wschodowi Słońca, rankiem zwykle nie miałam na to czasu. Świt był równie piękny, jak zachód.
- Muszę już iść. – powiedział – Umarli nie mogą rozmawiać z żywymi. My mamy teraz zupełnie inny świat. Im więcej czasu mija od mojej śmierci, tym trudniej jest mi dotknąć ziemi. Obawiam się, że więcej nie zdołam tu powrócić.
Spojrzałam smutno na niego i w milczeniu przytuliłam go. Objęłam go najmocniej, jak tylko potrafiłam, by utrzymać go na ziemi i nie pozwolić mu odjeść. Jednak mimo to znikł, niczego po sobie nie pozostawiając. Upadłam na ziemię, bo straciłam równowagę. Leżałam tak na trawie i cicho pochlipywałam.
Niedługo później poczułam na głowie czyjąś rękę. Tak, to był ten chłopak, którego poznałam poprzedniego dnia. Pomógł mi wstać.
- Nie płacz już. Ja zostanę twoim przyjacielem, jeśli zechcesz. – powiedział
- Naprawdę? – chciałam się upewnić. Otarłam łzy brzegiem rękawa.
- Chłopak zamiast odpowiedzieć, pocałował mnie tuż przy uchu i poprowadził do parku.
- Nie mam ze sobą twojej bluzy. – oznajmiłam
- Nic się nie stało. –zapewnił i odszukał ustami moje usta. Były ciepłe.
- Ale ja nawet nie znam twojego imienia… - powiedziałam zakłopotana
6 XII 2008

jak wykle pisałam w nocy. Zainspirowane Clannadem, wspaniaaaaałym anime.

Cyz to ejst chociaż trochę weselsze, niż te poprzednei bazgroły? Bo taki miałam zamiar c;
Btw dwa emo boje w opowiadaniu to aż nadto ;D

Idea (c) to ~Aerie-the-Avariel
Story (c) to ~Aerie-the-Avariel
© 2008 - 2024 Aerie-the-Avariel
Comments26
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
green-ladybird's avatar
śliczny. ;((. aż przypomniał mi o moich.. znajomych.